Z okazji kolejnych urodzin w naszej rodzinie powstał tort dla wielbicielki tiramisu ;) Biszkopt kawowy - nasączony kawą (można do ciasta dorzucić trochę zmielonej kawy). Ciasto piekłam dzień przed podaniem, krem przygotowałam rano, a tort jedliśmy na śniadanie (taka tradycja urodzinowa w naszym domu ;)). Muszę jednak przyznać, że po kilku godzinach w lodówce tort był o wiele smaczniejszy, a sam krem nabrał lepszej konsystencji - dlatego polecam wcześniejsze przygotowanie. Biszkopt tym razem upieczony z samopszy (typ 1850, od Babalskich), ale robię go również z razowego orkiszu (również typ 1850). Na wierzchu mój Mały Pomocnik umieścił mnóstwo borówek, można również użyć malin, świeżych fig, wiśni albo innych ulubionych owoców.
Składniki (forma tortowa 28cm) na biszkopt:
- 6 jaj, najlepiej z chowu ekologicznego - białka i żółtka oddzielnie
- szczypta soli
- 4 kopiaste łyżki cukru muscovado
- 1/2-1 łyżeczki drobno zmielonej kawy (ewentualnie)
- 1 łyżka karobu lub kakao
- 5 kopiastych łyżek mąki razowej (używam z samopszy lub orkiszowej typ 1850)
Składniki kremu:
- 3/4 szkl suchej kaszy jaglanej, przelanej wrzątkiem
- 2 szkl wody lub mleka roślinnego
- 10 daktyli, posiekanych
- szczpta soli
- 500g serka mascarpone
Ponadto:
- ostudzona kawa do namoczenia tortu (moja była z 1 łyżeczką cukru muscovado)
- borówki lub inne owoce
Białka ubijam z odrobiną soli, następnie nadal ubijając dodaję powoli cukier, a następnie zółtka (pojedynczo). Do ubitych jaj dodaję kawę, kakao (przesiane) oraz mąkę (również przesianą przez sito) - delikatnie mieszam, by ciasto nie opadło. Przelewam do tortownicy (moja nie wymaga smarowania!). Piekę 30 minut w temperaturze 170 stopni (z termoobiegiem). Po upieczeniu studzę na kratce.
Kaszę jaglaną gotuję z dodatkiem szczypty soli i posiekanych daktyli (ok. 15 minut; kasza nie zawsze wchłania całą wodę, może jej troszeczkę zostać - w tym wypadku to nawet lepiej jeśli zostanie trochę wody, łatwiej wtedy zmiksować kaszę na budyń). Ciepłą kaszę traktuję blenderem ręcznym, po czym dodaję mascarpone i mieszam (używając do tego celu blendera). Krem odstawiam do ostygnięcia.
Całkowicie ostudzone ciasto kroję na dwie części. Spód nasączam kawą, przekładam ostudzonym kremem, nakładam drugą warstwę ciasta, którą również nasączam kawą. Na wierzch i boki wykładam pozostałą porcję kremu. Ozdabiam borówkami (lub innymi dowolnymi owocami).
Ale super wygląda, mogę się założyć, że smakuję naprawdę niesamowicie :D
OdpowiedzUsuńO tak, jest przepyszny! :)
Usuń