wtorek, 30 lipca 2013

Wegańska pizza z pieczarkami i cebulą


W lodówce brak sera. Najczęściej do pizzy używamy mozzarelli (bez której starsza córeczka odmówiła zjedzenia pizzy). Tym razem powstała wersja wegańska. Jeśli mam czas ciasto na pizzę przygotowuję wcześniej (najlepiej dzień wcześniej, ale nie zawsze mi się to uda), by choć na kilka godzin (lub na całą noc) umieścić je w lodówce. Pizza na takim cieście jest smaczniejsza.

Składniki (na dużą blachę - robię pizzę w formie prostokąta):
  • 2 szkl mąki pszennej razowej, typ 2000
  • 0,5 szkl mąki amarantusowej
  • 25g świeżych drożdży
  • 1 łyżeczka miodu /cukru trzcinowego
  • 0,5 łyżeczki soli morskiej
  • 4 łyżki oliwy
  • 1-1,5 szkl wody (w zależności od tego jak chłonie ją mąka)
Sos:
  • ok. 150g przecieru pomidorowego, najlepiej domowego (ale każdy się nada)
  • 2 ząbki czosnku, zmiażdżonego
  • 1 łyżka kaparów, drobno posiekanych
  • 2 łyżki oliwy
  • szczypta soli morskiej i pieprzu ziołowego
  • po 1/2 łyżeczki bazylii i oregano
Wierzch:
  • ok. 20 dag pieczarek, obranych i pokrojonych w cienkie plasterki
  • 1 mała cebula, pokrojona w piórka i sparzona
Do szklanki wkruszam drożdże, dodaję miód (lub cukier) i rozpuszczam w odrobinie wody; dodaję kilka łyżeczek mąki, by zaczyn drożdżowy ruszył. Odstawiam na kilka minut, po czym mieszam wszystkie składniki i wyrabiam elastyczne ciasto. Odstawiam na ok. 1h do wyrośnięcia. Jeśli mam czas wyrabiam jeszcze raz szybko i wkładam ciasto do lodówki (najlepiej na noc, a przynajmniej na 2-3 godziny).

W trakcie gdy wyrasta ciasto przygotowuję sos i pozostałe składniki, które umieszczę na wierzchu :) By powstał sos mieszam wszystkie składniki w małej miseczce.

Blachę smaruję oliwą. Umieszczam na niej ciasto (nie rozwałkowuję tylko "rozplaszczam" rękami - często przy pomocy córeczek). Na cieście wykładam sos, a następnie pieczarki i cebulę. Wkładam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 17 minut.

Podaję z sałatką.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Bardzo łatwy makaron z sosem pomidorowym


W tak upalne dni jak dziś nie chce się gotować. Ale jeść się czasem chce ;) Dzisiaj zjedliśmy szybki makaron - tym razem ugotowałam trójkolowy (nie pamiętam jak się nazywa...), zwykle gotuję spagetti (jeszcze szybciej się je gotuje). Nie lubimy kiedy nasz makaron pływa w sosie, wolimy gdy jest nim tylko "ubrudzony" ;) Dzisiaj zjedliśmy do niego dodatkowo kiszone ogórki (dzięki Mamuś!)

Składniki (na 5-6 porcji, albo 4 żarłoki):
  • 500g makaronu, ugotowanego al dente
  • 2 łyżki oliwy /masła sklarowanego
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • ok. 150g koncentratu pomidorowego, najlepiej domowego, ale nada się każdy dowolny
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego (niekoniecznie)
Na oliwie podsmażam czosnek, po ok. 1 minucie dodaję ocet balsamiczny, a następnie koncentrat i jogurt. Czasem pomijam jogurt, jeśli chcemy mieć wersję wegańską. Dobrze wszystko mieszam. Do sosu wrzucam ugotowany makaron, chwilę razem podgrzewam i podaję. Czasem posypujemy makaron świeżo startym parmezanem, ale dziś byliśmy tak głodni, że o nim zapomnieliśmy ;)

Dla zmniejszenia ilości zmywanych garów, wszystko przygotowuję w jednym, dużym garnku - najpierw gotuję w nim makaron, a następnie przygotowuję sos.

niedziela, 28 lipca 2013

Wegetarianin na wakacjach. Ośrodek ORION, Wisła


Ostatnich kilka dni spędziliśmy w Wiśle. Szukaliśmy miejsca, gdzie będziemy mogli zjeść wegetariańsko /wegańsko. W internecie znaleźliśmy Ośrodek ORION w Wiśle. W sobotę wieczorem wysłaliśmy maila z zapytaniem, czy są jeszcze wolne miejsca i we wtorek byliśmy w górach. Mieliśmy szczęście, bo jeszcze 2 tygodnie wcześniej zostalibyśmy odesłani z kwitkiem, ale ponieważ grupa, która miała zarezerwowany Ośrodek dla siebie przyjechała w mniejszym składzie, znalazło się miejsce dla nas :)

Przed wyjazdem miałam (jak zwykle) obawy co do jedzenia, ale zostaliśmy miło zaskoczeni - wszystkie przygotowane dla nas potrawy były bardzo smaczne (no, z jednym małym wyjątkiem, ale go przemilczymy ;)). Byliśmy jedynymi wegetarianami w ośrodku, ale nie czuliśmy się w żaden sposób gorzej traktowani od mięsożerców. Dieta została specjalnie do nas dostosowana - kiedy powiedziałam, że nie używamy krowiego mleka na śniadanie zawsze czekało na nas sojowe; dostawaliśmy również do śniadań i kolacji herbatki ziołowe, bo zawiadomiliśmy, że za czarną nie przepadamy. Każdego dnia jedliśmy w ośrodkowej stołówce dwa dania - śniadanie i obiadokolację. Tylko w dniu przyjazdu jedliśmy obiad i kolację.

Śniadania w Ośrodku były podawane jako szwedzki stół. Oprócz tradycyjnych serów (i wędlin dla jedzących mięso), pieczywa, sałaty, pomidorów, ogórków, papryczki, podano nam też: sałatkę z brokuła z serem feta i prażonymi migdałami (przepyszna!), jajecznicę, parówki sojowe, oliwki, pasztet z soczewicy, kilka past - ze słonecznika (bardzo mi smakowała), z awokado i jeszcze jedną, której skład pozostał dla mnie tajemnicą ;) Można było też zjeść kilka rzeczy, których my akurat na śniadanie nie jemy: płatki (kukurydziane, jakieś kuleczki czekoladowe i jeszcze inne z małymi dziurkami) z mlekiem, kremy orzechowo-czekoladowe, masło orzechowe.

Obiady przygotowywane przez kucharkę, p. Elę i kierowniczkę Ośrodka, p. Ewę były naprawdę bardzo smaczne. Codziennie dostawaliśmy wegetariańską zupę i drugie danie. Najbardziej smakowały nam wegańskie gołąbki (z ryżem i proteiną sojową oraz sosem warzywno-pomidorowym) i kotleciki z kaszy jaglanej i migdałów (ponoć są smaczniejsze w wersji z orzechami włoskimi, ale na stanie były akurat migdały; może popełnię takie w domu - wtedy się przekonamy). Pyszne były też kluski na parze z sosem jagodowym.
Do tego codziennie dostawaliśmy deser - najczęściej jagody (które bardzo lubimy); raz trafiło się nam też pieczone w kuchni ciasto z wiśniami.

Ośrodek jest bardzo fajnie usytuowany - blisko rzeki, nieco dalej od głównej ulicy. Jest miejscem przyjaznym dla dzieci - zarówno nasza pięciolatka jak i 17-miesięczna pociecha miały się tam gdzie bawić. Oprócz rzeki Wisły (gdzie obie moczyły nóżki) i huśtawki, starsza polubiła trampolinę, a dla młodszej znalazła się piaskownica.

Żeby nie było tak kolorowo - kilka drobnych rzeczy wymagałoby naprawy (np. uszkodzona ławeczka w piaskownicy, czy skrzypiące drzwi do pokoju; wiem, że niektórym by to nie przeszkadzało, ale nam akurat tak). Same pokoje nie są nowocześnie urządzone, ale dla nas najważniejsze, że w Ośrodku jest czysto i schludnie - nie potrzebujemy 5-cio gwiazdkowego hotelu ;)

Ogólnie wyjazd bardzo nam się udał - mieliśmy ładną pogodę, miłe towarzystwo i na dodatek smacznie jedliśmy! Jeśli szukacie miejsca na wakacyjny wypoczynek, polecamy Ośrodek ORION w Wiśle :)

PS. Wpis nie jest sponsorowany ;)

wtorek, 23 lipca 2013

Niedzielny deser. Tiramisu


Niezbyt zdrowy deser, ale co tam ;) Przyznaję, od czasu do czasu lubię zjeść tiramisu. Robię je tradycyjnie - używam świeżych jaj (najchętniej wiejskich, od szczęśliwych kur, ale nie zawsze mamy do takich dostęp). Ostatnio jedliśmy je z dodatkiem malin; innym razem dodałam świeżych fig; najczęściej jednak występuje solo. Każda wersja u nas szybko znika. Tiramisu przygotowuję w dużym naczyniu (wykorzystuję do tego naczynie żaroodporne). Ponieważ mamy małe dzieci, nie dodaję do niego żadnego alkoholu.

Specjalistą od parzenia kawy u nas w domu jest mój mąż. Ja kawę pijam baaardzo rzadko, a jeszcze rzadziej przygotowuję. Ostatnim razem wyszła mu idealna - mocna i aromatyczna. Do jej wykonania zawsze używa zmielonych ziaren kawy, nie jakiejś tam rozpuszczalnej tylko tradycyjnie mielonych ziaren. Wynalazł swój sposób na przygotowanie - wrzuca kawę do wrzątku, chwilę zagotowuje, po czym przecedza przez sitko (nie mamy ciśnieniowego ekspresu, a nie lubi posmaku papierowego filtra, który czasem do kawy się przedostaje).

Składniki (na 8 porcji):
  • 4 jajka, jak najbardziej świeże, białka i żółtka osobno
  • 4 łyżki cukru trzcinowego (żebym miała choć odrobinę zdrowszą wersję ;)
  • 500g serka mascarpone
  • opakowanie podłużnych biszkoptów
  • ok. 250ml mocnej kawy, schłodzonej
  • 4-5 łyżeczek kakao (używam ekologicznego, raw)
  • szczypta soli
Białka ubijam na bardzo sztywno (z dodatkiem szczypty soli); odstawiam do lodówki. Żółtka ubijam na kogel-mogel z dodatkiem cukru (dodaję cukier stopniowo, po 1 łyżce), po czym mieszam masę zółtkową z serkiem mascarpone. Następnie staram się delikatnie wmieszać białka.

W szklanym naczyniu układam warstwę namoczonych w kawie biszkoptów, wykładam na nie połowę masy serowo-jajecznej i posypuję kakao. Ponownie układam namoczone biszkopty, pozostałą masę oraz znów posypuję kakao. Odstawiam do lodówki na noc (i pół dnia - zwykle tiramisu przygotowuję w sobotę późnym wieczorem, a jemy je w niedzielę po południu).

Chyba jeszcze smaczniejsze jest następnego dnia, ale niezwykle rzadko zostaje coś do poniedziałku...

niedziela, 21 lipca 2013

Uwaga! Łatwo się ubrudzić ;) Spagetti ze szpinakowym sosem


Spagetti to jeden z ulubionych rodzajów makaronu naszej młodszej córeczki. Po zjedzeniu nadaje się cała do mycia ;) Tym razem w wersji szpinakowej. Na razie musimy szpinak miksować, bo posiadaczce jedynie przednich zębów ciężko byłoby poradzić sobie ze szpinakowymi liśćmi. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się trzonowce... ;)

Składniki (na 5-6 porcji):
  • ok. 350g razowego spagetti, ugotowanego al dente
  • 1kg świeżego szpinaku, umytego i sparzonego (można użyć mrożonego)
  • 1 cebula, posiekana
  • 2 jajka
  • świeżo starty parmezan
  • 2 ząbki czosnku, zmiażdżone
  • mały kawałek imbiru, zmiażdżony
  • 2 łyżki oliwy /masła sklarowanego
  • przyprawy: sól morska, pieprz ziołowy, kurkuma
Szpinak zmiksowałam. Cebulę podsmażyłam na oliwie w dużym garnku; kiedy się zeszkliła dodałam czosnek i imbir, po chwili 1/2 łyżeczki kurkumy oraz zmiksowany szpinak. Doprawiłam solą i pieprzem. Po podgrzaniu się szpinaku dodałam jajka oraz garść startego parmezanu. Trzymałam na wolnym ogniu 3-4 minuty. Do szpinaku dorzuciłam ugotowany makaron; chwilę pozwoliłam mu dojść w sosie. Podałam ze startym parmezanem.

Kokosowo-jagodowe płatki na śniadanie


Po ostatnim kokosowym śniadaniu zostało mi trochę mleczka kokosowego. Postanowiłam je dziś wykorzystać. Szybkie śniadanie. I smaczne :)

Składniki (na 1 porcję):
  • 2 łyżki płatków owsianych
  • 1 łyżka płatków orkiszowych
  • 2 łyżki poppingu z amarantusa
  • garść jagód
  • 4-5 łyżek mleka kokosowego
  • 1 łyżka syropu klonowego
  • woda
Płatki zalałam ciepłą wodą (nie zrobiłam tego wieczorem, tylko rano, kilka minut przed podaniem). Odstawiłam na chwilę, by wchłonęły wodę. Dodałam popping, jagody, mleko kokosowe i nieco syropu klonowego. Zjadłyśmy ze smakiem! :)

sobota, 20 lipca 2013

Szybka zupa. Bobowa z nutą miętową


Zupa tylko z kilku składników. Szybka, pod warunkiem, że mamy pod ręką ugotowany i obrany wcześniej bób. Mięta nadaje jej ciekawego posmaku. Podałam ją z razowym makaronem; często też do zupy krem robię grzanki z chleba (to dobry sposób na wykorzystanie czerstwego chleba). Spróbowałam też tej zupy z dodatkiem płatków orkiszowych (zalałam je gorącą zupą i odczekałam chwilę by zmiękły) - też była dobra.

Składniki:
  • 2l wody
  • 1 cebula
  • 1 kg bobu, ugotowanego i obranego
  • 1 kostka wegetariańskiego bulionu (używam eko)
  • kilka listków mięty
  • oliwa /masło sklarowane
  • przyprawy: sól morska, pieprz ziołowy, lubczyk, kurkuma
  • ugotowany osobno makaron razowy (u mnie kokardki)
Na sklarowanym maśle zeszkliłam cebulę, zalałam ją wrzątkiem, dodałam kostkę bulionową oraz przyprawy i bób. Zagotowałam. Zdjęłam z gazu, dodałam świeże listki mięty i zmiksowałam.
Podałam z ugotowanym osobno makaronem - małymi  kokardkami.

Jajecznicowy motylek


Szybko, szybko! Nie ma czasu a jesteśmy głodni! Co by tu zrobić? Może jajecznicę? Z pomidorami, szparagami (to czułki motylka) i pumperniklem (jego skrzydełka). Pyszne śniadanko! Albo lekka kolacja :) Na zdjęciu wersja dla najmłodszego członka rodziny.

Składniki:
  • jajka, najlepiej z chowu ekologicznego
  • masło
  • pomidory, bez skórki, pokrojone na mniejsze części
  • kilka szparagów, zgrillowanych
  • sól morska, pieprz ziołowy
Jajecznicę robię na maśle, bez dodatków, tylko z solą :) Lubimy bardziej ściętą. Do tego dodałam pomidory i kilka szparagów, by motylek miał czułki. Taki motylek bardzo przypadł do gustu naszym córeczkom :)



piątek, 19 lipca 2013

Focaccia z cukinią + mieszanka sałat z pokrzywą


Lubimy jeść dania włoskie. Pizza i różne makarony często goszczą na naszym stole. Jakiś czas temu odkryliśmy focaccię, czyli podwójne ciasto pizzowe z farszem. I duuuużą ilością mozzarelli :) Farsz prosty - cukinia z cebulą. A do tego mieszanka sałat z pokrzywą (dzięki Krzysiu!) z moim ulubionym sosem cytrynowym. Polecam!

Składniki na ciasto (na dużą blachę):
  • 3 szkl mąki pszennej razowej /orkiszowej razowej (używam typu 2000)
  • 1/2 łyżeczki soli morskiej
  • 4-5 łyżek oliwy
  • 2,5g świeżych drożdży 
  • 1 łyżeczka cukru trzcinowego /miodu
  • woda
Składniki na farsz:
  • 1 cebula, posiekana
  • 1 duża cukinia, starta na grubych oczkach
  • 1 łyżka oliwy /masła sklarowanego
  • 2 ząbki czosnku, zmiażdżone
  • sól morska, pieprz
  • 2 kulki sera mozzarella, pokrojonego w plastry
Do podania: mix sałat + garść pokrzywy (sparzonej) + sos vinegret cytrynowy (taki sam jak w tym przepisie)

Drożdże wkruszam do kubeczka /szklanki, dodaję cukier /miód, trochę wody i mąki, by zrobić zaczyn na ciasto. Czekam kilka minut aż drożdże ruszą, przelewam je do miski z pozostałą mąką, dodaję sól, oliwę i tyle wody by powstało elastyczne, miękkie ciasto. Odstawiam do wyrośnięcia (na ok. 1h).

W międzyczasie przygotowuję farsz. Na oliwie /maśle sklarowanym smażę cebulę, dodaję cukinię i duszę pod przykryciem na wolnym ogniu ok. 15 minut. Wyłączam gaz, dodaję czosnek oraz przyprawy i odstawiam by farsz nieco ostygł.

Następnie dzielę ciasto na 2 części. Rozwałkowuję jedną część ciasta i przekładam je na wysmarowaną oliwą blachę, na górę wykładam farsz (zostawiam ok. 1 cm brzegi) oraz na wierzchu układam ser. Tak przygotowany spód przykrywam drugą warstwą ciasta (również rozwałkowaną). Przyklejam nieco ciasto przy brzegach, nacinam z wierzchu w kilku miejscach i polewam oliwą. Wkładam do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piekę 20-25 minut.

Podaję z sałatą, a ostatnio - z sałatą z dodatkiem pokrzywy.

Sałatka z czarnej soczewicy. I pieczone bataty


Zauważyłam w pobliskim warzywniaku bataty. Kiedyś je jedliśmy i nam smakowały; postanowiłam więc sprawdzić czy zasmakują też dziewczynkom. Młodszej bardzo odpowiadał ich smak, za to starsza ich nie tknęła - za bardzo przypominają jej marchewkę, którą lubi tylko na surowo ;) Do pieczonych batatów przygotowałam sałatkę z czarnej soczewicy (beluga). Soczewica ta jest dość szybka w przygotowaniu, bo nie wymaga wcześniejszego namaczania.

Składniki na sałatkę:

  • 2 filiżanki* czarnej soczewicy (myślę, że z powodzeniem można ją zastąpić zieloną), ugotowanej w 4 filiżankach wody
  • 1/2 kalafiora, podzielonego na różyczki i ugotwanego na parze (ok 7-8 minut)
  • 1/2 brokuła, podzielonego na różyczki i ugotowanego na parze (ok 7-8 minut)
  • garść czerwonej porzeczki
  • sos vinegret cytrynowy: sok z 1 cytryny, 1 łyżeczka miodu, 1 ząbek czosnku (zmiażdżony), 1/3 łyżeczki musztardy dijon, szczypta soli morskiej i pieprzu ziołowego, oliwa extra vergine (tyle ile soku z cytryny)
Oprócz tego: 2 duże bataty (ok. 1 kg) lub tyle samo ziemniaków :)

Zaczęłam od ugotowania soczewicy (gotowałam ją ok. 20 minut); odstawiłam ją by lekko ostygła. W międzyczasie przygotowałam bataty - obrałam je, pokroiłam na podłóżne frytki i umieściłam na blasze wyłożonej papierem. Posypałam je grubą solą morską i polałam odrobiną oliwy. Wstawiłam do nagrzanego piekarnika (180 stopni /40 minut).

W misce umieściłam wszystkie składniki sałatki i polałam je wcześniej przygotowanym sosem (wszystkie składniki na sos umieszczam w słoiczku i wstrząsam, by się dokładnie połączyły).

* moja filiżanka ma 150ml

czwartek, 18 lipca 2013

Lekki obiad. Kasza jaglana z sosem pieczarkowo-soczewicowym + surówka


Mieliśmy ochotę na coś lekkiego. Wybór padł na kaszę jaglaną, do tego sos pieczarkowo-soczewicowy i surówka. Niezbyt efektowne wizualnie (zawsze lepiej z podanych składników prezentują się np. burgery; ale nie zawsze mam czas by je robić). Mimo wszystko zjedliśmy ze smakiem :)

Składniki (na 4 porcje):
  • 1 szkl kaszy jaglanej, wypłukanej i ugotowanej w 3 szkl wody
  • 1 cebula, posiekana
  • 500g pieczarek, pokrojonych w półplasterki
  • 1 filiżanka czerwonej soczewicy
  • 1 ząbek czosnku, zmiażdżony
  • masło sklarowane /oliwa
  • przyprawy: sól morska, pieprz ziołowy, kurkuma, sos sojowy
  • surówka: kalafior, marchew, sól, pieprz, jogurt /majonez, oliwa
Na maśle sklarowanym zeszkliłam cebulę, dodałam pieczarki i kurkumę, dusiłam kilka minut pod przykryciem po czym dodałam czosnek oraz soczewicę i 2 filiżanki wody. Gotowałam sos aż soczewica wchłonęła wodę.

Kalafior i marchew starłam, dodałam sól morską, pieprz ziołowy, oliwę i odrobinę majonezu.

I znów słodko. Batoniki owsiane


Trochę długa lista składników, ale można ją dowolnie modyfikować. Pierwsze batoniki owsiane jakie zrobiłam były wg tego przepisu. Kolejne powstały czekoladowe - z dodatkiem kakao i posiekanej czekolady. Następne były truskawkowe - zamiast bananów użyłam zmiksowanych truskawek z dodatkiem miodu. Pewnie można by wymyśleć jakieś kolejne wersje... A Ty, masz jakiś pomysł?

Składniki:
  • 1,5 szkl płatków owsianych
  • ¾ szkl orzechów, posiekanych (użyłam różnych orzechów – włoskich, laskowych i migdałów)
  • 1 szl daktyli suszonych, posiekanych (lub innych owoców suszonych – można, tak jak ja, zrobić miks i użyć np. daktyli, moreli, fig)
  • 1 szkl płatków owsianych
  • ½ szkl mąki z amarantusa (w oryginale proszek z konopii)
  • ¼ szkl sezamu
  • 2 łyżki maku (opcjonalnie, ja nie użyłam)
  • 2 łyżki cynamonu
  • ½ łyżeczki soli
  • 3 dojrzałe banany, zmiażdżone
  • ¼ oleju słonecznikowego /kokosowego /oliwy
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii /1 laska wanilii (opcjonalnie)
  • 3 łyżki syropu klonowego
  • 2 łyżki siemienia lnianego (w oryginale – nasion chia)
  • 6 łyżek wody
Zaczęłam od namoczenia siemienia lnianego w wodzie. Wszystkie suche składniki wymieszałam w misce, wszystkie "mokre" zmiksowałam w malakserze (na końcu dodałam siemię), po czym przelałam płynne składniki do suchych i porządnie wymieszałam. Blaszkę formatu 20x30 wyłożyłam papierem i przełożyłam do niej masę, mocno ją ugniatając.

Piekłam 25 minut temp. 175 stopni. Po wystudzeniu pokroiłam w prostokąty.

Przepis znaleziony tutaj i zmodyfikowany :) Użyty w oryginale proszek konopny nie jest łatwo dostępny w Polsce, więc zamieniłam go na mąkę z amarantusa (szarłatu), który rośnie w naszym kraju.

środa, 17 lipca 2013

Utylizacja ryżu. Śniadanie z nutą kokosową


Z poprzedniego dnia zostało mi trochę ryżu. Za mało by wykorzystać go do zrobienia kotletów (tak zwykle utylizuję ryż: dodaję soczewicę, cebulę i trochę przypraw i formuję kotleciki :)), więc postanowiłam tym razem wykorzystać go do czegoś innego. Do śniadania :)

Składniki:
  • ugotowany brązowy ryż, ilość dowolna
  • mleko kokosowe, w takiej ilości by przykrywało nieco ryż w garnku
  • płatki orkiszowe /owsiane /żytnie /jaglane
  • 1 łyżeczka miodu
  • 1 małe jabłko, obrane i starte na grubych oczkach
  • 1 łyżeczka oleju kokosowego
  • do podania: wiórki kokosowe, płatki kokosowe, orzechy (posiekane lub zmielone)
Do garnkach przełożyłam ryż, dolałam do niego mleko kokosowe w takiej ilości by sięgało nieco ponad ryż. Zagotowałam. Wyłączyłam gaz i dorzuciłam kilka łyżek płatków (użyłam orkiszowych, ale mogą być dowolne). Poczekałam aż płatki wchłoną nieco wodę, po czym dodałam pozostałe składniki. W miseczkach posypałam ryż z płatkami wiórkami kokosowym (albo płatkami - taką wersję wybrała starsza córeczka) i orzechami. Dla najmłodszej orzechy zostały zmielone w moździerzu.

wtorek, 16 lipca 2013

Pierożki lekko gryczane + barszcz z kiszonych buraków


W poprzednią niedzielę mieliśmy na obiad barszcz z pieczonymi pierożkami. Barszcz robię zawsze na kiszonych buraczkach (najchętniej ekologicznych, ale nie zawsze mamy do takich dostęp). Do faszerowania pierożków używam suszonych grzybów i warzyw, na których wcześniej robię wywar do barszczu. Ponieważ wykiełkowałyśmy z córeczką dużo fasolki mung, ona też tym razem trafiła do farszu (w zastępie za częściej używaną soczewicę zieloną). Czasem robię ciasto drożdżowe, czasami (tak jak w tym wypadku) kruche. Wybieram różne rodzaje mąki, zawsze razowe :) Tym razem do wykonania ciasta użyłam między innymi mąki gryczanej. Choć nie było jej zbyt wiele dominuje w cieście. 

Składniki na ciasto (na 12 pierożków):
  • 2,5 szkl mąki razowej (w tym 2 pszennej typ 2000 oraz 0,5szkl gryczanej)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia bez fosforanów
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 3-4 łyżki oliwy
  • woda
Składniki na farsz:
  • 1 cebula, posiekana
  • 5 dag suszonych grzybów, ugotowanych i drobno posiekanych
  • 1-2 marchewki, ugotowane i drobno posiekane
  • 1 szkl kiełków fasolki mung (lub ugotowanej soczewicy)
  • 1 ząbek czosnku, zmiażdżony
  • przyprawy: sól, pieprz
  • oliwa /masło sklarowane
Przygotowanie pierożków zaczęłam od farszu, by nieco ostygł. Na oliwie lub sklarowanym maśle podsmażyłam cebulę; gdy była zeszklona dodałam czosnek, a następnie grzyby i marchew. Po ok. 3-4 minutach dodałam kiełki i dusiłam je pod przykryciem przez kolejne 3-4 minuty. Farsz doprawiłam solą morską i pieprzem ziołowym.

Z podanych wyżej składników zagniotłam elastyczne ciasto. Nie podaję dokładnej ilości wody, gdyż wszystko zależy od rodzaju mąki jakiej użyjemy - czasem trzeba jej dodać więcej, czasem mniej by ciasto nie było zbyt suche. Gotowe ciasto podzieliłam na 12 części, z których uformowałam kuleczki, a następnie wałkowałam na placki, w których umieściłam wykonany wcześniej farsz. Zalepione pierogi umieściłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam przez 20 minut w temperaturze 180 stopni.

Barszcz przygotowuję na ukiszonych wcześniej burakach. Kiszę 1 kg buraków (pokrojonych na mniejsze kawałki) z dużą ilością czosnku w 1,5l osolonej wody przez ok. tydzień (taki nam najbardziej odpowiada - jest w sam raz jeśli chodzi o stopień ukiszenia). Po przecedzeniu dodaję go do gorącego wywaru grzybno-warzywnego. Dolewam trochę oliwy i gotowe. Oto nasz obiad:


poniedziałek, 15 lipca 2013

Niedzielne śniadanie. Gryczane pankejki z owocami


I jeszcze jedna propozycja śniadania. Tym razem niedzielna wersja ;) Pankejki lubimy, ale nie za często, bo wtedy najmniejsza nasza pociecha nie chce ich jeść. W okrosie letnim zwykle smażę placuszki same, a świeżymi owocami przyozdabiamy je sobie z wierzchu. W sezonie jesienno-zimowym wykorzystuję mrożone owoce - wtedy dodaję je do ciasta.

Składniki:
  • 3 jajka, najlepiej "0" albo "1"
  • 1,5-2 szkl mleka roślinnego (albo koziego)
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
  • 1 łyżka esencji waniliowej (albo 1/2 laski wanilii)
  • 1/4 szkl oleju z pestek winogron
  • 2 łyżki mąki żytniej razowej (typ 2000)
  • 2 łyżki mąki jęczmiennej
  • 2 łyżki mąki pszennej razowej (typ 2000)
  • 4 łyżki mąki gryczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia bez fosforanów
  • szczypta soli
  • do podania: sezonowe owoce (u nas truskawki i morele), syrop klonowy, jogurt naturalny
W misce umieszczam jajka, dodaję cukier i sól i ubijam przez chwilę, po czym dodaję pozostałe płynne składniki. Po wymieszaniu dodaję składniki suche. Odstawiam na chwilę (w tym czasie przygotowuję owoce), po czym smażę na suchej patelni (używam ceramicznej). Zjadamy jeszcze ciepłe :)

Zielona pasta. Z bobu


Nasze sobotnie śniadanie (wcześniej jakoś nie udało mi się go tu wrzucić...). W roli głównej pasta z bobu ;) Oprócz tego na stole mieliśmy pomidory, ogórki kiszone (dzięki Mamuś), oliwki, ser oscypek, oliwę z pestek dyni i masło, a do picia - kawę zbożową orkiszową (nie inkę, bo takiej nie trawię; pijemy kawę, którą trzeba gotować; ale o kawie może innym razem).

Składniki:
  • bób ugotowany i obrany (gotuję al dente, 5-6 minut)
  • sól, pieprz
  • odrobina soku z cytryny
  • oliwa extra vergine (użyłam bio)
Bób wrzuciłam do pojemnika miksującego razem z oliwą – zmiksowałam na prawie gładką masę (co widać na zdjęciu ;)), dodałam soli i pieprzu do smaku. I zjadłam z chlebem.

Myślę, że przydałoby się coś jeszcze... Po krótkim zastanowieniu doszłam do wniosku, że pasowałaby świeża mięta. Następnym razem dodam do pasty kilka listków mięty :)

niedziela, 14 lipca 2013

Szybkie śniadanie. Granola z orzechami pekan


W ramach piątkowego pieczenia powstała jeszcze granola. Lubimy płatki pod różnymi postaciami, prezentuję tu jedną z naszych ulubionych wersji. Bardzo prosta - tylko płatki owsiane z orzechami - ale przepyszna! Polecam ją z syropem klonowym, który idealnie podkreśla smak orzechów. Jeśli go nie mamy, możemy zawsze dodać cukru trzcinowego. Samo wykonanie granoli zajmuje trochę czasu; a właściwie trochę trzeba poczekać, aż granola się upiecze, ale przecież nie robimy jednorazowo jednej porcji tylko więcej :) Śniadanie z domową granolą to bardzo szybka sprawa - wystarczy wsypać ją do miseczki i dodać ulubione składniki. Propozycje podania poniżej.

Składniki:

  • 500g płatków owsianych (najlepiej nie błyskawicznych)
  • 100g orzechów pekan (lub włoskich)
  • szczypta soli
  • 3-4 łyżki syropu klonowego /cukru trzcinowego
  • 1 duże jabłko, starte na grubych oczkach (nie obieram go)
  • 2 łyżki oleju (używam z pestek winogron)
Wszystkie składniki umieszczam w misce i mieszam, po czym przekładam do foremki i piekę w temperaturze 180 stopni przez ok. 40 minut. W trakcie pieczenia 2-3 razy mieszam, by płatki nie przypaliły się za bardzo z wierzchu. Wyciągam z piekarnika, studzę i przekładam do dużego szklanego, szczelnie zamykanego słoja.

Propozycje podania:
  • z rozmiażdżonym bananem + sezonowymi owocami (truskawki, maliny, jagody)
  • z sosem truskawkowym (np. z tego przepisu)
  • z jogurtem naturalnym (samym lub dodatkowo z suszonymi owocami)
Smacznego!

piątek, 12 lipca 2013

Co dziś na obiad? Zupa warzywna z fasolką mung


Bardzo smaczna zupa. A właściwie jednogarnkowe danie - zawiera wszystkie potrzebne składniki: białka (fasolka mung), witaminy i minerały (warzywa) oraz węglowadany (ziemniaki). Jedliśmy ją dziś przez pół dnia - na obiad i na kolację; tak nam smakowała :P

Składniki:
  • 1 cebula, posiekana
  • 2 ząbki czosnku, zmiażdżone
  • 1 filiżanka fasolki mung, namoczonej przynajmniej 3h w 3 filiżankach wody
  • 1 duża marchew, starta na grubych oczkach
  • 1/3 dużego selera, startego na grubych oczkach
  • 5-6 młodych ziemniaków, pokrojonych w kostkę
  • 1 łyżka masła sklarowanego /oliwy
  • przyprawy: sól morska, lubczyk, tymianek, majeranek, ziele angielskie, liść laurowy, kurkuma, papryka
Na sklarowanym maśle (lub oliwie) zeszkliłam cebulę, dodałam czosnek i chwilę razem smażyłam, po czym dałam fasolkę (wraz z wodą, w której się moczyła) oraz dodatkowo tyle wody by mieć ok. 2l płynu. Zagotowałam, dodałam przyprawy. Zmniejszyłam ogień i gotowałam przez 10 minut. Następnie dodałam starte warzywa i ziemniaki; gotowałam na małym ogniu przez ok. 15 minut.

Okazało się, że fasolka nie potrzebowała aż tak długiego gotowania - trochę się rozgotowała. Następnym razem wrzucę po prostu wszystkie warzywa i będę je gotowała razem z fasolką przez 15-20 minut. Myślę, że to wystarczy :)

Ale dobre! Ciasto wiśniowo-czekoladowe


Dzisiaj zrobiło się trochę chłodniej, więc zabrałyśmy się z córeczkami za pieczenie. Ponieważ mieli nas odwiedzić goście, na pierwszy rzut poszło ciasto. Goście się ostatecznie nie zjawili (żałujcie, że nie przyszliście ;)) ale ciasto i tak zniknęło w baaaaaaardzo szybkim tempie. Same zjadłyśmy prawie pół blachy ;) Proste i szybkie w wykonaniu. Dziewczynki chętnie pomogły je wykonać (wprawdzie młodsza córeczka uczestniczyła tylko przy wylizywaniu miski, ale też się liczy!). Nie wygląda zbyt okazale, ale jest bardzo smaczne (i to nie tylko moja opinia). Nie potrzeba do niego zbyt wielu składników. Połączenie wiśni i czekoladowego ciasta jest wprost idealne. Na pewno je powtórzymy - mam już zamówienie na jutro ;) Ciasto wyszło dość płaskie; chciałam je piec w okrągłej tortownicy, ale starsza córeczka zażyczyła sobie by było go więcej i wybrała większą, prostokątną formę.

Składniki (użyłam blaszki formatu 33,5 x 23,5 cm):
  • 5 jaj (użyłam "0"), białka i żółtka osobno
  • 5 łyżek cukru trzcinowego
  • 1/3 szkl oleju z pestek winogron (lub innego wybranego)
  • 1 kopiasta łyżka kakao (najlepiej ekologicznego)
  • 1 kopiasta łyżka karobu (można użyć w zamian kakao)
  • 6 kopiastych łyżek razowej mąki jęczmiennej
  • 1 łyżeczka bio proszku do pieczenia (bez fosforanów)
  • 1,5 szkl wydrylowanych wiśni
Zaczęłam od ubicia białek; kiedy już były dobrze ubite dodałam do nich cukier (po 1 łyżce), następnie nadal ubijając dodałam po 1 żółtku, a na końcu olej z pestek winogron. Ostrożnie wmieszałam w masę jajeczno-olejową suche składniki. Otrzymane ciasto przelałam do wysmarowanej olejem formy, na górze umieściłam wiśnie.

Piekłam w temperaturze 180 stopni przez ok. 20 minut (sprawdzałam patyczkiem czy już jest upieczone; w wyższej blaszce zapewne trzeba będzie piec nieco dłużej).

Następnego dnia znów piekłam to ciasto (zgodnie z zamówieniem), tym razem z malinami, ponieważ nie udało mi się dostać wiśni. Było równie smaczne!

czwartek, 11 lipca 2013

Chleb nasz powszedni


Od kilku lat piekę chleby w domu, a od mniej więcej 2 lat tylko na zakwasie. Taki chleb smakuje o niebo lepiej niż kupiony w większości piekarni i nie zawiera ani grama konserwantów, bo ich nie potrzebuje. Tylko mąka i woda. No i ewentualnie dodatki smakowe. Wbrew pozorom pieczenie chleba w domu, a na dodatek na zakwasie, nie jest zbyt pracochłonne. Jest za to czasochłonne. Od momentu wyjęcia zakwasu z lodówki do wyjęcia gotowych bochnów mija ok. 30 godzin. Trzeba sobie dobrze zaplanować dzień, a przede wszystkim znaleźć czas, by co mniej więcej 3 godziny dodać mąkę i wodę. Prezentowana przeze mnie metoda polega na trójetapowym dodawaniu mąki i wody - mam wtedy pewność, że chleb nawet 100% żytni dobrze wyrośnie. Osobom, które nigdy nie piekły chlebów, sugeruję nie zaczynać od chleba 100% żytniego, gdyż lubi się on nie udać. Łatwiejszy (i też lżej strawny) jest chleb mieszany. Ten chleb taki właśnie jest - z mąki mieszanej, razowej.

Na początek, by upiec chleb na zakwasie potrzebujesz zakwasu :) Skąd go wziąć? Ja swój wychodowałam 2 lata temu i od tamtego czasu starannie go pielęgnuję :) Wychodowanie zakwasu nie jest trudne. Mnie się udało za pierwszym razem, więc i Tobie pewnie też dobrze pójdzie. Informacje o tym jak to zrobić znajdziesz tutaj; strona www.chleb.info.pl to kopalnia wiedzy o pieczeniu chlebów, z której też czerpałam początkowo informacje. Druga metoda pozyskania zakwasu to... otrzymanie zakwasu od kogoś, kto piecze chleb :) Ja swoim chętnie się dzielę jakby co ;)

Jeszcze uwaga o zakwasie - trzymam go w szklanym słoiku, najczęściej litrowym; po upieczeniu chleba dokarmiony zakwas ląduje w lodówce, gdzie czeka do następnego pieczenia (nie zakręcam go, tylko przykrywam wieczkiem albo kawałkiem gazy). Mój wytrzymał w lodówce maksymalnie 10 dni. Mówią, że nawet do 2 tygodni nic nie powinno mu się stać. Czasem ma on dziwny zapach, taki jakby acetonowy - dopóki nie pojawi się na nim pleśń można go spokojnie używać.
Strasznie długi wstęp ;) Przejdźmy więc do konkretów!

Acha, jeszcze tylko jedno - wpis będzie długi, ostrzegam ;) Ale nie przestrasz się, bo wykonanie chleba jest na prawdę proste. Chcę tylko wszystko dokładnie opisać, byś nie miał/a problemów i by chleb wyszedł już za pierwszym razem! Podane w nawiasach godziny są orientacyjne, by pokazać Ci mniej więcej ile czasu potrzebujesz. A więc - do dzieła!

Edycja: 18.09.2013
Rozmawiałam niedawno z piekarzem z pobliskiej piekarni, który zasugerował mi, że wyjmowanie zakwasu z lodówki tak wcześnie, jak to robiłam do tej pory (czyli ok. 17.00) to zbyt wcześnie - mój zakwas w ciągu  nocy będzie już stary, a chleb na nim gorszy i bardziej gliniasty. Lepiej wyciągać go ok. 4-5 godzin przed dalszymi czynnościami. Musiałabym to robić w nocy, więc by oszczędzić sobie nocnego wstawania teraz wyciągam zakwas później, by dokarmić go, a potem położyć się spać. W ten sposób aktywuję go ok.7h, a nie 12h jak dotychczas. Wydaje mi się, że rzeczywiście, chleb jest lepszy dzięki temu sposobowi. 


Składniki (na 3 bochenki – forma keksowa):
  • 4 szkl ekologicznej mąki razowej żytniej typ 2000 (przesianej przez sito - pamiętaj, by zawsze przesiać mąkę przez sito, dzięki temu chleb będzie lepszy; przesiewanie powoduje, że do chleba dostanie się więcej powietrza) + 3-4 łyżki (używam mąki P.Hillara, bardzo rzadko Babalskich)
  • 6 szkl ekologicznej mąki pszennej typ 2000 lub orkiszowej razowej, przesianej przez sito (tutaj też używam mąki P.Hillar)
  • 2 szkl mąki amarantusowej /owsianej /jęczmiennej (najchętniej wybieram tą pierwszą, gdyż dostarcza dodatkowych składników odżywczych, ale jeśli nie masz do niej dostępu zawsze możesz ją zastąpić jakąś inną, albo po prostu użyć dodatkowe 2 szkl mąki pszennej/orkiszowej - też będzie ok)
  • 6 szkl przegotowanej i ostudzonej wody + trochę do zakwasu,
  • 2 łyżki (płaskie) soli morskiej – nie lubię zbyt słonego chleba,
  • 1 łyżkę miodu lub brązowego cukru – niekoniecznie, jeśli nie chcesz możesz go pominąć
  • olej do wysmarowania foremek (używam oleju z pestek winogron - jest bezsmakowy i wytrzymały na wysokie temperatury) + trochę mąki do wysypania
  • ewentualnie dodatków w postaci zmielonego siemiania lnianego oraz sezamu (niełuszczonego), prażonych pestek dyni, prażonego słonecznika (lub namoczonych pestek dyni i słonecznika - moczę je przynajmniej przez 6h), wędzonych /suszonych śliwek, daktyli, fig, orzechów, kakao, karobu itd...
Dzień przed pieczeniem wyciągam zakwas żytni z lodówki (np. ok. godz. 17.00), pozwalam mu się trochę ogrzać i za mniej więcej godzinę dokarmiam go (daję ok. 3-4 łyżki mąki żytniej i trochę więcej wody przegotowanej, ostudzonej; robię to teraz "na oko", czasem dodaję więcej mąki i wody, czasem mniej; zakwas ma mieć konsystencję gęstej śmietany). Zakwas zostawiam w spokoju, w temperaturze pokojowej na 12-14h.

Następnego dnia rano (ok. 7.00-8.00) przekładam większość zakwasu do szklanej miski (mam taką wielką, kupioną w Ikea). Do pozostałego w słoiku zakwasu dodaję ponownie ok. 3-4 łyżki mąki i trochę więcej wody, mieszam i umieszczam w lodówce do następnego pieczenia. Do zakwasu w misce dodaję 4 szklanki mąki żytniej oraz 2 szklanki wody. Mieszam dokładnie do wymieszania się składników, przykrywam lnianą ściereczką i odstawiam na 3-4h w ciepłe miejsce (zimą – przy kaloryferze, albo odrobinę dłużej w chłodniejszym miejscu; zimą w ogóle jeśli nie przekładam w cieplejsze miejsce, cały proces wyrobienia chleba przebiega dłużej, szczególnie ostatnie wyrastanie – zostawiam chlebki w foremkach na całą noc i piekę dopiero rano; latem potrafią wyrosnąć nawet w 2 godziny).

Ok. godz. 10.00-12.00 dodaję ponownie 4 szklanki mąki (tym razem pszennej) oraz 2 szklanki wody; znów dokładnie mieszam, przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na ok. 3h.

Ok. godz. 13.00-15.00 po raz ostatni dodaję 4 szklanki mąki (2 szkl mąki pszennej razowej i 2 amarantusowej) oraz 2 szklanki wody, w których rozpuszczam 2 łyżki soli i 1 łyżkę miodu lub cukru brązowego. Zazwyczaj dodaję również po 3 łyżki zmielonego siemienia lnianego i sezamu (i ew. pestki dyni czy słonecznika; jeśli dodaję pestek staram się je wcześniej namoczyć, podczas pierwszego dokarmiania chleba mąką żytnią namaczam pestki w 1 szkl wody; potem w tym ostatnim etapie dodaję tylko 1 szkl wody z solą i cukrem/miodem). I znów odstawiam ciasto na kolejne 3h.

Ok. godz. 16.00-18.00 przekładam ciasto do wysmarowanych olejem i wysypanych mąką foremek (mniej więcej do połowy foremek, max do 2/3). Ostatnio zwykle zostawiam w misce porcję na jeden chleb i dodaję do niego 2 łyżki karobu, garść posiekanych suszonych śliwek, kilka posiekanych suszonych na słońcu moreli (bezsiarkowych) i kilka pokruszonych ziaren kakao - mam wtedy ciasto czekoladowe, które bardzo lubi moja starsza córeczka. Ciasto włożone do foremek wyrównuję, smaruję z góry oliwą (by nie wyschło za bardzo) i odstawiam do wyrośnięcia na 3-4h. W lato wystarczają czasem 2h i chleb jest wyrośnięty - tzn. sięga już brzegu foremki (lub prawie do niej sięga), a na jego powierzchni tworzą się jakby bańki.

Po tym czasie (czyli ok. godz. 19.00-21.00) wkładam chleby do nagrzanego do 250 stopni piekarnika. Po 15 minutach zmniejszam temperaturę na 200 stopni, po kolejnych 15 minutach – na 150. W tej temperaturze chleby pieką się jeszcze 30 minut. Potem wyciągam chleby z foremek i wkładam jeszcze na 10 minut do piekarnika "do góry nogami" - lubimy dobrze wypieczone pieczywo. Trzeba jednak pamiętać, że każdy piekarnik jest inny i trzeba go po prostu wyczuć. Kiedyś piekłam w piekarniku gazowym i musiałam wydłużyć czas pieczenia o 15 minut, a ostatnia temperatura wynosiła mniej więcej 175 stopni, a nie 150. 

Po wyjęciu studzę na kratce. Chleb najlepiej jeść następnego dnia.

Wydaje się, że przygotowanie takiego chleba jest bardzo czasochłonne, ale to tylko złudzenie. Ciasto nie wymaga właściwie wyrabiania, poza ostatnim razem, gdy musimy się trochę bardziej napracować, by lepiej wyrastało. Co jakiś czas należy sobie o nim przypomnieć by dodać składników.

Jeśli dotrwałeś/łaś aż do tego momentu gratuluję! W nagrodę prezentuję Ci jeszcze zdjęcie chleba czekoladowego (z suszonymi owocami i ziarnem kakao) w pełnej krasie :)


Jeśli masz jakieś pytania, nie wahaj się zadać ich w komentarzach. Chętnie pomogę, jeśli tylko będę umiała :)

środa, 10 lipca 2013

Budyń jaglany. Czekoladowy


Jaglane śniadanie w wersji czekoladowej. Albo zdrowy deser - nazwaliśmy go budyniem ;) Tak na prawdę prawie bez czekolady - tylko z 1 kostką na porcję, na wierzchu, na ozdobę. Dzieci dały się oszukać ;)

Składniki (na 4 porcje):
  • 1/2 szkl kaszy jaglany, wypłukanej
  • 2 szkl wrzątku
  • 4-5 moreli suszonych na słońcu (lub daktyle), posiekane
  • 2 łyżki karobu (lub kakao,  najlepiej eko; wtedy musimy dać trochę więcej suszonych owoców, by kasza była słodka)
  • szczypta soli, używam morskiej bez substancji zbrylającej
  • po 1 kostce ciemnej czekolady (najlepiej jej zdrowszej wersji - najchętniej używam takiej)
  • kilka świeżych owoców, np. truskawek, jagód, borówek
Do wrzątku wrzucam morele (lub daktyle; zależy co akurat mam pod ręką) oraz kaszę jaglaną i szczyptę soli. Gotuję ok. 20 minut aż kasza wchłonie większość wody. Kasza w tym przypadku musi być lekko płynna, tzn. ugotowana tak by nie wchłonęła całego płynu, gdyż po zmiksowaniu nie wyjdzie nam konsystencja budyniu. Zawsze możemy dolać odrobinę wody gdyby okazało się, że budyń jest zbyt gęsty. Do kaszy dodaję karob i  miksuję ręcznym blenderem. Przekładam do miseczek, ozdabiam kostką czekolady i świeżymi owocami (tutaj jeszcze z truskawkami). 

Kasza wyszła bardzo pysza. Dzieci znudzone nieco jaglanką chętnie ją w takiej wersji zjadły :)

Bób. Kolejna odsłona


Bób i ryż to całkiem smaczne połączenie. Prosta i szybka kolacja lub obiad. Do kompletu trochę koperku i ewentualnie nieco startego parmezanu. Dla wegan wystarczy skropić oliwą.

Składniki na 4-5 porcji:
  • 1 szkl ugotowanego brązowego ryżu (wcześniej go namaczam przez kilka godzin i gotuję w wodzie, w której się moczył)
  • 1 kg bobu, ugotowanego al dente (5-6 minut) i obranego
  • 2 łyżki oliwy
  • pęczek koperku
  • ewentualnie - starty parmezan
  • przyprawy: sól, pieprz zielony
Bób przygotowałam sobie poprzedniego wieczoru, kiedy dziewczynki już spały. Dzięki temu następnego dnia przygotowanie tego posiłku nie zajęło mi na prawdę wiele czasu.

Rano w garnku umieściłam ryż z wodą (2,5 razy więcej wody) i po południu go ugotowałam z odrobiną soli morskiej. Do gorącego ryżu dodałam zimny bób oraz oliwę i pieprz zielony. Można dodać starty parmezan (ale niekoniecznie). Podałam posypany koperkiem.

wtorek, 9 lipca 2013

Prosta kolacja. Sałatka + domowy chleb


Nasza wczorajsza kolacja - sałatka z pomidorów, grillowanej cukini, czarnych oliwek i sera feta. Podana z domowym chlebem na zakwasie (na który przepis już wkrótce) oraz oliwą z pestek dyni. Pyszna!

Składniki (dla 4 osób):
  • 4 pomidory, obrane ze skórki i pokrojone w kostkę (tym razem użyłam pomidorów typu lima)
  • 1 mała cukinia, usmażona na patelni grillowej (saute), pokrojona w plastry, które po usmażeniu przekroiłam na połówki
  • 100g sera feta
  • 2 łyżki czarnych oliwek, pokrojonych w krążki
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 2 łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia
  • przyprawy: sól, pieprz ziołowy, czosnek niedźwiedzi
  • do podania: chleb razowy na zakwasie, olej z pestek dyni
Wszystkie składniki sałatki umieściłam w misce, dodałam przyprawy oraz sok z cytryny i oliwę. Wymieszałam i podałam :)

Każdy dostaje u nas miseczkę z olejem, w którym macza sobie połamany na mniejsze części chleb. Uwielbiam taki sposób na zwyczajny chleb! :)

Mmmm... mleko. Orzechowe!


Najczęściej robimy je z migdałów, czasem z orzechów (włoskich, nerkowców). Raz zdarzyło się mieszane - z migdałów połączonych z pestkami dyni, słonecznika i nasionami sezamu. Sezam, mimo że było go najmniej, był najbardziej wyczuwalny. Najbardziej jednak lubimy migdałowe i do niego najczęściej wracamy. Migdały czasem obieramy ze skórki (moczę je wówczas przez kilka godzin w wodzie, by je obrać; nie zalewam wrzątkiem), a czasem robimy mleko z nieobranych migdałów - takie ma nieco inny kolor (nie jest takie białe, a lekko poszarzałe) i smak (ale nadal nam odpowiada). Z pozostałej po zrobieniu mleka pulpy orzechowej /migdałowej robimy różne rzeczy - pieczemy ciasto albo ciasteczka, robimy orzechowo-kakaowy krem do chleba.
Niech na Waszych stołach zagości mleko orzechowe jako zamiennik niezdrowego krowiego mleka!

Składniki:
  • 1 szkl orzechów (włoskich, nerkowców) lub migdałów
  • 4 szkl wody (najlepiej mineralnej)
  • 3-4 miękkie daktyle, bez pestek lub 1 łyżka miodu (dla tych, którzy używają)
  • oprócz tego potrzebujemy pieluchy tetrowej lub gazy (albo czegoś bardziej "specjalistycznego") do wyciśnięcia mleka
Orzechy /migdały namaczam przez noc w szklance wody. Rano miksuję na gładko blenderem (razem z wodą, w której się moczyły), dodaję pozostałe 3 szklanki wody. Przelewam przez pieluchę tetrową i wyciskam jak najwięcej płynu się da :)

W internecie można znaleźć filmiki z całego procesu ;) Na przykład tutaj. Powodzenia!

poniedziałek, 8 lipca 2013

Zielono-czerwona sałatka


Wczorajsza sałatka, która trafiła na nasz stół razem z tartą kalafiorową. Z dodatkiem sera mozarella, ulubionego mojej starszej córeczki. Oczywiście, by powstała wersja wegańska można go pominąć.

Składniki:
  • 1 główka sałaty strzępiastej, umytej, osuszonej i poszarpanej na mniejsze części
  • 3-4 pomidory (użyłam malinowych), obrane ze skórki i pokrojone w kostkę
  • 5-6 rzodkiewek, umytych i pokrojonych w półplasterki
  • 4-6 ogórków małosolnych, pokrojonych w półplasterki
  • 1/2 pęczka koperku, posiekanego
  • opakowanie sera mozarella (w kulkach, pokrojonych na połówki)
  • sól, pieprz
  • oliwa z oliwek
Wszystkie składniki umieściłam w misce, doprawiłam solą i pieprzem oraz oliwą. Koniec :)

Kalafior w roli głównej. Tarta


Tym razem tarta kalafiorowa - nasza wczorajsza kolacja. Tarta na kruchym, razowym cieście. Jeżeli nie mamy mąki owsianej czy jęczmiennej zawsze możemy zrobić ciasto tylko z jednego rodzaju mąki. Najczęściej używam mąki pszennej lub orkiszowej (oczywiście obie razowe, najlepiej typ 2000 lub graham, typ 1850). Bardzo ją lubi moja młodsza córeczka, która jeszcze nie ma wszystkich zębów. Dla niej konsystencja tarty jest idealna ;) 

Składniki na ciasto:
  • 1,5 szkl mąki pszennej razowej (typ 2000)
  • 0,5 szkl mąki owsianej razowej /jęczmiennej razowej /orkiszowej razowej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 4-5 łyżek oliwy 
  • woda
Składniki na farsz:
  • 1 cebula, posiekana w kostkę
  • 1 ząbek czosnku, zmiażdżony
  • 1 mały kalafior (lub 1/2 dużego), starty na grubych oczkach
  • 1 łyżka oliwy /masła sklarowanego
  • 1 łyżeczka suszonej szałwii
  • sól, pieprz
  • 3 jajka, najlepiej od "szczęśliwych" kur
Mieszam oba rodzaje mąk z solą, dodaję oliwę i taką ilość wody by zagnieść elastyczne ciasto. Ciasto rozwałkowuję i wykładam nim formę do tarty. Nakłuwam widelcem, a następnie podpiekam w temp. 180 stopni przez 20 minut.

Zwykle wcześniej (albo w trakcie jak podpieka się spód tarty) przygotowuję farsz. Na oliwie lub sklarowanym maśle podsmażam cebulę, następnie dodaję czosnek i starty kalafior i duszę przez ok. 10-15 minut. Ze względu na małą córeczkę (prawie 17-to miesięczną) przygotowuję nieco bardziej miękki kalafior. Gdyby nie ona, kalafior byłby bardziej al dente (i taki też polecam). Dodaję przyprawy, lekko studzę i mieszam z jajkami. Tak przygotowany farsz wylewam na podpieczonę tartę i wkładam ponownie do piekarnika, tym razem na 25 minut (temperatura nadal 180 stopni).

Tartę podaję z sałatką. Ostatnio taką :)

Przepis znaleziony w książce "Przemytnicy na wakacjach", M. Mrozowska-Szaciłło, M. Szaciłło (Wydawnictwo 1000stopni, 2011); uległ lekkim modyfikacjom ;)


niedziela, 7 lipca 2013

Takie piękne kurki... Zupa kurkowa


"Mamo, kurki to taka piękna nazwa. Ja bardzo lubię zupę kurkową. Z ziemniakami!"
Tak, kurki to piękna nazwa ;) I grzybki bardzo smaczne. W sezonie kilka razy gości u nas zupa kurkowa. I tarta kurkowa... ale o tarcie będzie innym razem ;)

Składniki:
  • 30-40 dag kurek, oczyszczonych (większe dzielę na mniejsze części)
  • 1 duża cebula, posiekana w kostkę
  • kilka ziemniaków, pokrojonych w kostkę
  • 2 młode marchewki, pokrojone w półplasterki
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 1 łyżka oliwy /masła sklarowanego (w wersji wege)
  • 1,5l wrzątku
  • przyprawy: sól, pieprz cayenne, lubczyk, kurkuma, ziele angielskie, liść laurowy, sos sojowy (ewentualnie)
Cebulę duszę na oliwie (lub na sklarowanym maśle - obie wersje są bardzo smaczne), dodaję kurki i trzymam na wolnym ogniu ok. 8-10 minut. W tym czasie zagotowuję wodę, którą potem wlewam do zupy. Dodaję przyprawy oraz marchewkę i ziemniaki. Gotuję ok. 20 minut na wolnym ogniu, po czym dodaję ocet balsamiczny. Jeśli zupa wyjdzie za mało słona - dodaję sos sojowy.

sobota, 6 lipca 2013

Pan Bezcukrowy. Kompot wieloowocowy


Wpis powstał na wyraźną prośbę starszej córeczki. W końcu kompot to łatwa sprawa, więc po co go tu umieszczać? Ale czego się nie robi na prośbę dziecka ;) U nas w domu na stole często gości kompot. Oczywiście bez cukru :) Moje dzieci przyzwyczajone są do tego, że pijemy coś, co ma smak naturalny, niesłodzony. Na zdjęciu jedna z wersji. Kombinacji jest oczywiście milion. Zachęcam do spróbowania kompotu bez dodatku cukru! Najlepiej zacząć od bardzo dojrzałych owoców, które same w sobie są niezwykle słodkie i na prawdę nie potrzebuję cukru. Ostatecznie zawsze można go dosłodzić miodem ;)

Składniki (na ok. 3l):
  • 2-3 jabłka (duże), podzielone na ćwiartki (jabłek nie obieram, ani nie usuwam gniazd nasiennych; tylko je myję przed pokrojeniem)
  • ok. 2 szkl truskawek, bez szypułek
  • rabarbar*
  • 2-3 bardzo dojrzałe brzoskwinie /nektarynki
  • ok. 2,5-3l wody
  • ew. do dosłodzenia: 4-5 suszonych moreli /daktyli 
Do dużego garnka wrzucam owoce, zalewam wodą, zagatowuję i odstawiam pod przykryciem. Po przestudzeniu przecedzam do dzbanka.

Edycja 19 lipca 2013
Ostatnio nasz ulubiony kompot składa się z wiśni. Odkryłam, że ich smak fajnie pokreśla anyż, którego kiedyś nie znosiłam. W małych ilościach mi odpowiada. Kompot robimy tak: zagotowuję 3l wody z dodatkiem 3-4 goździków i szczyptą anyżu, po czym dodaję ok. 400-500g wiśni (z pestkami), 2-3 jabłka, 3-4 dojrzałe morele (lub 2 brzoskwinie). Ponownie zagotowuję i odstawiam pod przykryciem do ostygnięcia. Pyszny! :)

* do kompotu zużywam zazwyczaj rabarbarowe "resztki", tzn. wszystkie te części (skórkę i liście), które nie nadają się do ciasta; kupuję 70-100 dag rabarbaru na ciasto i wszystkie "śmieci" utylizuję w postaci kompotu. Polecam ten sposób! :)

piątek, 5 lipca 2013

Lody, lody dla ochłody! Orzechowe


Jak dotychczas to moja ulubiona wersja lodów. Orzechowe! Mniam! Bardzo proste, z niewielką ilością składników. Tym razem wykorzystaliśmy do ozdobienia syrop klonowy i świeże jagody. Pycha...

Składniki (na 4 porcje):
  • 1kg bananów, obranych, podzielonych na mniejsze części i zamrożonych
  • ok. 100g orzechów włoskich, uprażonych i zmielonych na proszek
Do przybrania: syrop klonowy, jagody

Banany wyciągam z zamrażarki na ok. 10 minut; w tym czasie przygotowuję sobie orzechy (tzn. mielę je; staram się wcześniej uprażyć, by zdążyły nieco ostygnąć) i jagody. Miksuję banany na gładką masę, dodaję orzechy i jeszcze raz szybko miksuję - miksowanie bananów dzieje się za pomocą blendera ręcznego. Lody przekładam do pucharków, dodaję syrop klonowy i jagody. I zjadam :)
Prościej już chyba się nie da ;)

Zielony zakątek. Sałatka z bobu, szparagów i pomidorów


Lubimy jeść różne sałatki. Tym razem zagościła u nas mieszanka sałaty, bobu, pomidorów i chyba już ostatnich szparagów. Bób jak zwykle obrałam - tak zdecydowanie bardziej nam smakuje. Poza tym, bez skórki łatwiej go strawić :)

Składniki:
  • 1 mała główka sałaty, umyta i osuszona
  • 70 dag bobu, ugotowanego (gotuję 5-6 minut) i obranego
  • 1 pęczek szparagów zielonych, pokrojonych na mniejsze części i ugotowanych na parze (5 minut)
  • 3-4 pomidory (najczęściej używam malinowych), obranych ze skórki i pokrojonych w kostkę
  • 1/2 pęczka zielonej cebulki, posiekanej
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżka oleju z pestek dyni (miałam akurat resztkę i postanowiłam go zużyć do końca ;))
  • przyprawy: sól, pieprz
Sałatę szarpię na mniejsze kawałki, dodaję ugtowany i obrany bób, szparagi, pomidory i cebulkę oraz przyprawy, sok z cytryny i oliwę (+ tym razem dodatkowo również olej z pestek dyni, który akurat był na stanie ;). Mieszam i podaję :)

Chociaż sałatka sama w sobie jest smaczna i sycąca Mąż i Mama (która nas akurat odwiedziła) stwierdzili, że przydałoby się tu coś jeszcze: grzanki czosnkowe (opcja Mamy) lub pieczone ziemniaczki (wybór Męża).  Może następnym razem...

czwartek, 4 lipca 2013

Pieczemy warzywa...


Kiedy jest tak gorąco jak dziś nie chce mi się stać w kuchni przy garach ;) Dlatego najchętniej przygotowuję coś co "zrobi się samo". Tak jak te pieczone warzywka. Wystarczy je tylko wyczyścić, obrać, pokroić na mniejsze części i upiec. Warzywa kroję w słupki, żeby małe, dziecięce łapki łatwiej mogły sobie z nimi poradzić. Żeby zapewnić nam codzienną dawkę aminokwasów zwykle dodaję do warzyw sos z soczewicy. A kiedy już nawet soczewicy nie chce mi się ugotować - przygotowuję sos jogurtowo-czosnkowy. I też wszyscy są zadowoleni :) Dodatkowo do pieczonych warzyw podaję jakieś surowe - dziś jedliśmy mizerię, innym razem białą kapustę z marchewką, a jeszcze innym sałatę zieloną z cytrynowym sosem. Wybór warzyw do zapiekania jest dowolny.

Składniki (dla 4 osób):
  • 1 kg młodych ziemniaków, wyczyszczonych i pokrojonych w słupki
  • 0.5 kg marchewki, pokrojonej w słupki
  • pęczek zielonych szparagów (w sezonie)
  • 1 mały brokuł, podzielony na różyczki
  • gruba sól morska
  • oliwa
Czasem pieczemy również:
  • 1 duży seler, obrany i pokrojony w słupki - frytki z selera są przepyszne!
  • kilka buraków, obranych i pokrojonych w słupki
Składniki na sos z czerwonej soczewicy:
  • 1 cebula, drobno posiekana
  • 1.5 filiżanki soczewicy czerwonej
  • 1/4 łyżęczki kurkumy
  • oliwa /masło sklarowane
  • ząbek czosnku, zmiażdżony
  • przyprawy: sól, pieprz
Warzywa układam na blasze wyłożonej papierem pergaminowym (by łatwiej było wszystko potem posprzątać); posypuję je solą i polewam olejem. Piekę w temperaturze 200 stopni przez 40-50 minut. Warzywa takie jak brokuł, czy szparagi dodaję do piekarnika na 15-20 minut przed końcem pieczenia, by się nie spaliły.
Czas pieczenia zależy od tego jak bardzo skarmelizowane warzywa chcemy mieć :)

Sos z soczewicy również gotuje się sam ;) W garnuszku podgrzewam oliwę (lub ewentualnie sklarowane masło) i smażę na niej cebulę. Do zeszklonej cebuli dodaję kurkumę oraz soczewicę i chwilę ją smażę, po czym zalewam wrzątkiem (w proporcjach 1:2, czyli na 1 filiżankę soczewicy daję 2 filiżanki wody). Gotuję na małym ogniu, aż większość wody zostanie wchłonięta przez soczewicę. Na końcu dodaję zmiażdżony ząbek czosnku.

Na talerzu umieściłam warzywa, na środku porcję sosu posypanego zieloną cebulką. Smacznego!

środa, 3 lipca 2013

Fasola + kasza jaglana = Wielki Kotlet


Kotleciki powstały w ostatnią niedzielę, ale jakoś wcześniej nie udało im się trafić na bloga ;) Dziś więc przedstawiam fasolowo-jaglane kotlety z sosem pieczarkowo-cebulowym i pomidorami. Kotlety wegańskie, ale do sosu użyłam śmietany (można ją pominąć, by danie było całkowicie wegańskie). Choć wyglądają niepozornie, wszystkim nam bardzo smakowały! U nas w domu wolimy kotleciki smażone (nie są wtedy takie suche), ale równie dobrze można je umieścić w piekarniku i upiec. Te występują z sosem, więc nie będzie problemu, jeśli wyjdą odrobinę bardziej suche.

Składniki (na ok. 12-16 szt.):
  • 30 dag fasoli białej (suchej), namoczonej przez noc
  • 1 filiżanka kaszy jaglanej (suchej), ugotowanej (może być taka, która nam została z poprzedniego dnia, wtedy potrzebujemy ok.3 filiżanek) i ostudzonej
  • 1 mała cebula, drobno posiekana i spażona
  • przyprawy: sól, pieprz
  • mąka /bułka tarta do obtoczenia
  • olej do smażenia (używam z pestek winogron lub masła sklarowanego)
Składniki na sos:
  • 1 duża cebula, pokrojona w piórka
  • 1/2 kilograma pieczarek, obranych i posiekanych w plastry
  • 200ml śmietany
  • 2 łyżki  masła /oleju
  • przyprawy: sól, pieprz, czosnek niedźwiedzi
Dodatkowo do podania: pomidory, bez skórki i pokrojone na mniejsze części (lub dowolna sałatka)

Fasolę gotuję do miękkości i po ostudzeniu obieram (wiem, wiem, jest to pracochłonne i czasochłonne zadanie, ale na prawdę warto spróbować, szczególnie jeśli się ma małe dzieci w domu - kotleciki nie dość, że są lżej strawne, to jeszcze delikatniejsze w smaku dzięki obraniu fasoli ze skórki), rozgniatam widelcem. Dodaję kaszę jaglaną oraz cebulę i przyprawy do smaku. Najlepiej kotleciki po uformowaniu i obtoczeniu w mące /bułce tartej czy np. nasionach sezamu, umieścić na chwilę w lodówce (ok. 30 minut), wtedy lepiej się je smaży. Jeśli nie mamy czasu możemy ten etap pominąć :) Kotleciki smażę na oleju na złoty kolor. Po wyjęciu z patelni osączam na ręczniku papierowym.

Na maśle zeszkliłam cebulę, następnie dodałam pieczarki i dusiłam je na wolnym ogniu. Dodałam śmietanę i trzymałam jeszcze chwilę na wolnym ogniu, by zredukować jej ilość.

Kotelciki podałam polane sosem, z dodatkiem świeżych pomidorów. Smacznego!

wtorek, 2 lipca 2013

A może jaglanka na śniadanie?


Zawsze dobre śniadanie :) Kasza jaglana to prawie przez cały rok podstawowe śniadanie. Tutaj w wersji z prażonymi na maśle jabłkami, posypana prażonymi pestkami dyni, siemieniem lnianym i sezamem. Pyszna!

Składniki (na 4 porcje):
  • 2 łyżki nasion amarantusa
  • 3/4 szkl kaszy jaglanej, wypłukanej
  • 3 daktyle (używam dużych, medjool), posiekane
  • szczypta soli
  • 2 duże jabłka, obrane i pokrojone
  • 2 łyżki masła
  • prażone pestki dyni, sezamu i siemienia lnianego do przybrania
Do gotującej się wody (ok. 500ml) wrzucam posiekane daktyle, amarantus, kaszę i szczyptę soli. Gotuję aż woda cała się wchłonie (ok. 20 minut; w tym czasie przygotowuję zwykle drugie śniadanie do przedszkola). W międzyczasie na maśle prażę jabłka.

Po ugotowaniu przekładam kaszę do miseczek, na górę wykładam uprażone jabłka i wszystko przyozdabiam prażonymi (na suchej patelni) pestkami dyni oraz nasionami siemienia lnianego i sezamu. Sezam i siemię utarłam w moździerzu.

W wersji dla najmłodszych bez pestek dyni lub ze zmielonymi pestkami. Jak kto woli :)

Mamo, daj mi pić! Lemoniada


Czego by się tu napić, kiedy na dworze robi się ciepło? My często sięgamy po lemoniadę. Bez cukru :) Robimy różne wersje - czasem ze świeżą miętą czy melisą, czasem z imbirem, a czasem bez dodatków. Tym razem najprostsza wersja.

Składniki:
  • 1,5l przegotowanej wody, ostudzonej
  • 2 cytryny - sok z 1.5, połówka pokrojona na plasterki (cytryny najlepiej niewoskowane)
  • 1 kopiasta łyżka miodu
  • kostki lodu
Wodę, miód i sok z cytryny mieszamy w dzbanku, dodajemy cytrynę w plasterkach i lód. I pijemy :)

W wersji ze świeżymi ziołami - najpierw robię napar z ziół, studzę go, a potem dodaję pozostałe składniki. Smacznego!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Szybkie śniadanie. Płatki z owocami


Wykorzystujemy jeszcze ostatnie w tym sezonie truskawki :) Tym razem w postaci sosu (który najlepiej przygotować dzień wcześniej) do płatków, a właściwie bircher musli (czyli płatków namoczonych dzień wcześniej). Sos podany w przepisie wystarcza dla naszej czteroosobowej rodzinki.
W pobliskim sklepie ze zdrową żywnością znalazłam też płatki jaglane - ostatnio moje córeczki odmawiają jedzenia porannej jaglanki, więc zjadamy proso w postaci płatków. Takie drobne oszustwo ;)

Składniki (na 1małą porcję):
  • 2 łyżki płatków owsianych
  • 1 łyżka płatków jaglanych
  • 2 łyżki poppingu z amarantusa
  • 4-5 łyżek wody /mleka roślinnego
  • dowolne owoce (u nas morele + sos z truskawek)
Pikantny Sos Truskawkowy (przepis znaleziony tutaj, zmodyfikowany do naszych gustów):
  • ok. 0,5 kg truskawek, pokrojonych na ćwiartki
  • 1 łyżeczka miodu
  • przyprawy: szczypta soli, szczypta pieprzu (użyłam zielonego), po 1/2 łyżeczki cynamonu i imbiru, 2-3  goździki
Zaczynamy dzień wcześniej od namoczenia płatków owsianych i jaglanych (w wodzie lub mleku roślinnym); umieszczamy je na noc w lodówce. Do lodówki też wkładamy przygotowany sos - truskawki wraz z pozostałymi składnikami umieszczamy w litrowym słoiku, mieszamy zgniatając niektóre truskawki, by puściły sok.

Rano wyciągamy płatki z lodówki, dodajemy popping oraz świeże owoce i sos truskawkowy i zjadamy :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...