niedziela, 28 lipca 2013
Wegetarianin na wakacjach. Ośrodek ORION, Wisła
Ostatnich kilka dni spędziliśmy w Wiśle. Szukaliśmy miejsca, gdzie będziemy mogli zjeść wegetariańsko /wegańsko. W internecie znaleźliśmy Ośrodek ORION w Wiśle. W sobotę wieczorem wysłaliśmy maila z zapytaniem, czy są jeszcze wolne miejsca i we wtorek byliśmy w górach. Mieliśmy szczęście, bo jeszcze 2 tygodnie wcześniej zostalibyśmy odesłani z kwitkiem, ale ponieważ grupa, która miała zarezerwowany Ośrodek dla siebie przyjechała w mniejszym składzie, znalazło się miejsce dla nas :)
Przed wyjazdem miałam (jak zwykle) obawy co do jedzenia, ale zostaliśmy miło zaskoczeni - wszystkie przygotowane dla nas potrawy były bardzo smaczne (no, z jednym małym wyjątkiem, ale go przemilczymy ;)). Byliśmy jedynymi wegetarianami w ośrodku, ale nie czuliśmy się w żaden sposób gorzej traktowani od mięsożerców. Dieta została specjalnie do nas dostosowana - kiedy powiedziałam, że nie używamy krowiego mleka na śniadanie zawsze czekało na nas sojowe; dostawaliśmy również do śniadań i kolacji herbatki ziołowe, bo zawiadomiliśmy, że za czarną nie przepadamy. Każdego dnia jedliśmy w ośrodkowej stołówce dwa dania - śniadanie i obiadokolację. Tylko w dniu przyjazdu jedliśmy obiad i kolację.
Śniadania w Ośrodku były podawane jako szwedzki stół. Oprócz tradycyjnych serów (i wędlin dla jedzących mięso), pieczywa, sałaty, pomidorów, ogórków, papryczki, podano nam też: sałatkę z brokuła z serem feta i prażonymi migdałami (przepyszna!), jajecznicę, parówki sojowe, oliwki, pasztet z soczewicy, kilka past - ze słonecznika (bardzo mi smakowała), z awokado i jeszcze jedną, której skład pozostał dla mnie tajemnicą ;) Można było też zjeść kilka rzeczy, których my akurat na śniadanie nie jemy: płatki (kukurydziane, jakieś kuleczki czekoladowe i jeszcze inne z małymi dziurkami) z mlekiem, kremy orzechowo-czekoladowe, masło orzechowe.
Obiady przygotowywane przez kucharkę, p. Elę i kierowniczkę Ośrodka, p. Ewę były naprawdę bardzo smaczne. Codziennie dostawaliśmy wegetariańską zupę i drugie danie. Najbardziej smakowały nam wegańskie gołąbki (z ryżem i proteiną sojową oraz sosem warzywno-pomidorowym) i kotleciki z kaszy jaglanej i migdałów (ponoć są smaczniejsze w wersji z orzechami włoskimi, ale na stanie były akurat migdały; może popełnię takie w domu - wtedy się przekonamy). Pyszne były też kluski na parze z sosem jagodowym.
Do tego codziennie dostawaliśmy deser - najczęściej jagody (które bardzo lubimy); raz trafiło się nam też pieczone w kuchni ciasto z wiśniami.
Ośrodek jest bardzo fajnie usytuowany - blisko rzeki, nieco dalej od głównej ulicy. Jest miejscem przyjaznym dla dzieci - zarówno nasza pięciolatka jak i 17-miesięczna pociecha miały się tam gdzie bawić. Oprócz rzeki Wisły (gdzie obie moczyły nóżki) i huśtawki, starsza polubiła trampolinę, a dla młodszej znalazła się piaskownica.
Żeby nie było tak kolorowo - kilka drobnych rzeczy wymagałoby naprawy (np. uszkodzona ławeczka w piaskownicy, czy skrzypiące drzwi do pokoju; wiem, że niektórym by to nie przeszkadzało, ale nam akurat tak). Same pokoje nie są nowocześnie urządzone, ale dla nas najważniejsze, że w Ośrodku jest czysto i schludnie - nie potrzebujemy 5-cio gwiazdkowego hotelu ;)
Ogólnie wyjazd bardzo nam się udał - mieliśmy ładną pogodę, miłe towarzystwo i na dodatek smacznie jedliśmy! Jeśli szukacie miejsca na wakacyjny wypoczynek, polecamy Ośrodek ORION w Wiśle :)
PS. Wpis nie jest sponsorowany ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz