Tym razem nie miałam ochoty na słodkie naleśniki, zrobiłam więc ciasto nieco słonawe. Tradycyjne, na jajkach, ale bez dodatku spulchniaczy (na początku miały to być tradycyjne naleśniki, ale ostatecznie wyszła ich mini wersja ;). W połączeniu ze słodkimi powidłami - idealne!
Nie wiem ile dokładnie wyszło tych mini-naleśniczków, bo moje dzieci co chwila porywały mi usmażone placuszki z talerza... Ostatecznie zniknęły wszystkie.
Składniki (dla 4 żarłoków):
- 3 jajka (użyłam wiejskich, od szczęśliwych kur :))
- 1/3 szkl oleju z pestek winogron
- 1.5 szkl wody lub mleka roślinnego
- 2 łyżki mąki amarantusowej (można pominąć)
- 4 łyżki mąki gryczanej
- 8 łyżek mąki orkiszowej
- 1/2 łyżeczki soli morskiej (używam bez substancji zbrylającej)
- dodatkowo do podania: masło orzechowe (użyłam z orzechów włoskich; zrobione w domu bez dodatku cukru, z odrobiną soli morskiej), powidła śliwkowe (dokładnie takie), powidła brzoskwiniowe (robione tak samo jak śliwkowe), ew. syrop z agawy /klonowy
Jajka wymieszałam z olejem i wodą, następnie dodałam sól oraz wszystkie rodzaje mąki. Ciasto odstawiłam na chwilę.
Na rozgrzanej, suchej patelni smażyłam małe naleśniczki, które podałam z dodatkiem domowego masła z orzechów włoskich oraz powidłami śliwkowymi i brzoskwiniowymi.
A do tego wypiliśmy kawę, o taką jak w następnym poście... :)
wyglądają tak słodziutko!
OdpowiedzUsuń